"The poet only asks to get his head into the heavens. It is the logician who seeks to get the heavens into his head. And it is his head that splits." G.K. Chesterton

Thursday, April 25, 2024

Przystanek szczęścia

Dziś rano, podczas rozmowy z jedną z matek w drodze do tramwaju po odprowadzeniu Poli do żłobka, usłyszałem wzruszającą historię.
.
Rozmowa zaczęła się od nawiązania do pochwały jaką jej córka, Lena otrzymała od pani ze żłobka – że jest bardzo empatycznym dzieckiem, które zawsze stara się uspokoić inne dzieci miłymi słowami lub oferowaniem zabawek gdy tamte płaczą lub nie mogą zasnąć. Rzeczywiście, pamiętam że przynosiła zabawki Poli, podczas naszych pierwszych dni adaptacyjnych.
.
Tak się złożyło, że po odprowadzeniu dziewczynek, szliśmy z mamą Leny na ten sam przystanek tramwajowy, więc chcąc być miły, nawiązałem do zachowania Leny, mówiąc że skądś to ma. Od słowa do słowa, i dowiedziałem się że matka Leny od lat zajmuje się opieką osób starszych lub z niepełnosprawnościami. O, widzi pani – prawdopodobnie nie jest całkowitym przypadkiem że pani taką pracę obrała! I co może tłumaczyć naturalne skłonności Leny.
.
Przyznała że rzeczywiście gdy mieszkali w Londynie, po kilku zawodowo niestabilnych latach, podczas których zmieniała pracę co najmniej pięć razy, ostatecznie najdłużej pracowała w prywatnym domu opieki, głównie dla seniorów. Po tym jak stwierdziłem że to musiała być ciężka praca, przyznała mi rację i zaczęła opowiadać o rozmaitych wyzwaniach. Wiele osób cierpiało na zaawansowaną demencję i inne niepełnosprawności, nie koniecznie związane z wiekiem.
.
Powiedziała że jednym z bardziej powszechnych wyzwań były wymogi staruszków aby zabierać ich na wycieczki do ich ulubionych dzielnic i miejscowości, lub tych gdzie sie urodzili i mieszkali. Chcieli aby im zamawiać taksówkę lub zabrać na przystanek autobusowy. Jeden pan chciał aby z nim pojechać do Scarborough, ponieważ tam się wychował (to ta miejscowość z piosenki „Scarborough Fair”), a inna pani z kolei prosiła aby ją zabrać na główną ulicę Kingston, pod Londynem, tylko zapytana na którą, nie potrafiła sobie przypomnieć.
.
Niestety, takie wycieczki były wykluczone, nie tylko ze względów budżetowych i bezpieczeństwa ale i smutnego faktu że większość staruszków po kilkunastu minutach zapominało swoją zachciankę. Ostatecznie ktoś wpadł na pomysł aby przed ośrodkiem postawić ławeczkę z atrapą przystanku autobusowego. Więc gdy ktoś nalegał na wyjazd, opiekuni zaprowadzali go na ten przystanek. Idea okazała się, jakby to ująć – okrutnie skuteczna, ponieważ staruszkowie z wielką przyjemnością przesiadywali na tym przystanku godzinami, nie pamiętając o tym że już tak długo czekają a żaden autobus nie przyjeżdża.